Forum Kulturystyka, Fitness, Odżywianie
www.personalnytrener.pl www.catering.foursteps.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozbudowana szczęka :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kulturystyka, Fitness, Odżywianie Strona Główna -> TRENING
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NorniK
Bywalec Młodszy



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 10:25, 29 Kwi 2008    Temat postu: Rozbudowana szczęka :)

Tak sobie pomyślałem, że żeby wyglądać na naprawdę "jurnego dzika" trzeba również mieć nieco rozbudowaną twarz Wesoly
Głównie chodzi tutaj o mięśnie żwaczowe...

Artukuł z wikipedii :
Mięśnie żucia u człowieka

Nazywane także mięśnie żwaczowe są utworzone przez grupę czterech parzystych mięśni uczestniczących w procesie żucia. Przyczep początkowy każdego z nich leży na czaszce, końcowy zaś na żuchwie. Mięśnie żucia odpowiadają za ruchy w stawie skroniowo-żuchwowym.

Do mięśni żwaczowych zaliczamy:

mięsień skroniowy (musculus temporalis)
mięsień żwacz (musculus masseter)
mięsień skrzydłowy boczny i mięsień skrzydłowy przyśrodkowy (musculi pterygoidei lateralis et medialis).
Z wyjątkiem mięśnia skrzydłowego bocznego, główną czynnością powyższych mięśni jest unoszenie żuchwy. Najsilniejszym z mięśni tej grupy jest mięsień skroniowy. Wszystkie mięśnie żwaczowe mają wspólne unerwienie - od nerwu żuchwowego (trzecia gałąź nerwu trójdzielnego).

Potocznie mięśnie żucia bywają zwane żwaczami - nazwa ta jest jednak precyzyjna tylko w odniesieniu do samego mięśnia żwacza (m. masseter).

Źródło: "http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBucie"

Nasuwa się od razu pytanie jak ćwiczyć owe mięśnie by uzyskać jakieś efekty. Żucie gumy do żucia chyba odpada ponieważ w małym stopniu obciąża to nasze żwacze. Pomyślałem sobie że trzeba by spróbować z bardziej opornym materiałem tj. może np. jakiś kawałek opony Cool lub innego elastycznego tworzywa . Ciekawi mnie również czy istnieje taka specjalna maszyna służąca do tychże właśnie ćwiczeń (maszyna ta byłaby bardzo prosta, podobna do takiego sprzętu/ "ściskacza" na przedramię). Oraz zastanawia mnie kolejna kwestia mianowicie jak powinien wyglądać trening żwaczy. Jaka rozgrzewka ( tu np. przyhodzi mi do głowy żucie gumy do żucia przez ok. 5 min z wysoką intesywnością Very Happy )oraz ile serii po ile powtórzeń?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SUPLES
Administrator



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 1290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec / Wawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:38, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Kacper- rozwaliłeś mnie tym postem Wesoly Wesoly Wesoly Wesoly

Panowie zapraszam do wstawiania fotek waszych żWACZY , porównamy który jest JURNYM DZIKIEM..


a znalałem w necie:

Mistrz rozkroku i przykucania. Siłownia
Włodzimierz Nowak 2003-04-14

Kiedy kroili jednego pakera na sekcji, to miał serce wielkie jak u krowy.
Tak słyszałem. Widać serce też rośnie od sterydów, jak każdy mięsień
Pierwszy raz w życiu byłem na siłce, dwie godziny targałem żelazo.
Wszystko mnie boli. Mam 44 lata i 332 dni, 66 kg wagi. Przy
chłopakach z siłowni wyglądam jak: "przecinek", "szczypiorek"
albo "szczurek".
Taki jeden "prostopadłościan" zapytał mnie przy sztandze (szarpał 120
kg), "ile masz w kablu". Udałem, że nie słyszę, i przeniosłem się na
drążek. Okazało się, że chodziło o obwód bicepsa. Więc w lewym kablu
mam 28 cm, w prawym 29. Głupio się czuję. Oni mają kable po 40.
Żeby żyła wyskoczyła na bicepsie
W tej małej siłowni, w piwnicy jednej z poznańskich szkół, ćwiczy 20
siłaczy. Sapią, stękają, czasem ktoś z wysiłku zawyje pod sztangą. Z
głośnika duet Tatu. - Jak potrzebujesz sterydów, to do Martena. Ten z
hantlami przed lustrem.
Marten (kabel 43 cm) wygląda jak siłacz z kreskówek dla dzieci. Kiedy
zapomni długich spodni, na siłowni spada mu autorytet. Wstydzi się
chudych girek.
Ćwiczy od pięciu lat. Zaczął w liceum. Ambicja. - Dwa najgorsze w klasie
ciapalągi powiedziały, że nie wycisnę nawet 50 kg. Sztanga tak zaczęła
mi się bujać, że musieli mi pomóc, boby mnie zgniotła. Zero siły.
Właśnie przyjął zamówienie. 240 kap-sułek superanabolonu. Dwóch
kolegów z siłowni zaczyna nową kurację, każdy weźmie po 120
zastrzyków. Jedna kapsułka po 6,50 w hurcie. Na jednej kapsułce
Marten zarabia 4 zł, ale z kumpli nie zedrze. Mówi, że 80 proc. ludzi na
siłowni bierze. Na innych siłkach jest tak samo. - No, może mniej koksu
jest w tych trzech najdroższych, o których pakerzy mówią z
pogardą "wystawa trampków".
- Jedni biorą na siłę, inni na masę albo na wygląd. Taki pakuje, żeby
mu brzuch się ładnie wyciął i żyła wyskoczyła na bicepsie.
Jeden bierze powoli, małymi dawkami, drugi na żywca, wszystko miesza
i od razu sięga po jakąś petardę z koniem albo krową na opakowaniu.
Sterydy dla zwierząt są tańsze. - Kumpel po tygodniu zrobił się silny jak
koń, zaczął dźwigać o 30 kg więcej.
Marten przysięga, że nigdy nie koksował, bo się boi o zdrowie. Ale na
siłce nikt mu nie wierzy. Skąd u niego taka masa i kwadratowa szczęka?
- Mam masę, bo aktualnie nie mam dziewczyny - tłumaczy się Marten -
a dziewczyna to wiadomo, dodatkowy stres, a to, a tamto, i człowiek
więcej spala.
Ma 25 lata, studiuje zarządzanie i marketing. Obiecywali, że po tym
będzie praca. A to takie drugie liceum, wszystko po łebkach. Chodzi,
żeby rodzice nie gadali. - Klasyczna ściemka - uśmiecha się Marten.
Magisterkę kupi, bo nie ma cierpliwości.
Bokser koksu nie wytrzymał
Między seriami ćwiczeń podchodzi się do wielkiego lustra i ogląda ciało.
Czy dobrze rośnie? Czy równo z każdej strony? Więc się prężymy i
opowiadamy różne historyjki. Między atlasami krąży na przykład
opowieść o psie, który przekoksował. Bokser miał pana, który lubił
sterydy. Pan kłuł siebie w tyłek i tą samą strzykawką psa. Pan rósł
pięknie i pies. Panu się podobało, że jego bokser wygląda jak olbrzymi
rott-weiler. Aż pies przestał wydalać. Jak weterynarz go rozkroił, to nie
było czego zszywać, jedno g... Pan koksuje dalej w pojedynkę.
- No co tam trzeba, kolego? - usłyszałem. - Trzeba brać, bo nie
urośniesz. Może winko z deką? A najtańsza jest metka z omką, tylko
180 zł. - Marten może mi załatwić koks jeszcze dzisiaj. - No albo trochę
teścia, będziesz mocny. Chyba że stać cię, kolego, na hormon wzrostu,
będziesz duży, a może nawet wyższy o kilka centymetrów. Ale na dobrą
kurację wydasz ze 12 tys. zł.
Poleca deczkę (Deca-Durabolin), najlepsza jest holenderska. A przy
okazji może załatwić lewą viagrę.
Marten z koksem się nie narzuca, nowicjuszowi podtrzyma sztangę,
powie, jak ćwiczyć plecy, a potem: - I co, młody, pizgasz żelazo i nie
rośniesz? Weź coś, bo się zajedziesz.
I przychodzą. Po dwóch tygodniach, po miesiącu. Zamawiają, pytają, jak
brać. On pyta hurtownika. Jak ten powie "raz albo dwa razy w tygodniu",
to Marten powtórzy młodemu, "musisz brać dwa razy", żeby w interesie
był większy ruch.
Do biznesu dostał się przez dwóch penerów z Dębca, których poznał na
siłowni. Kiedyś zadzwonili do niego z trasy, że na sobotę potrzebują kok-
su, a wracają z Belgii i nie zdążą odebrać. Podali adres. Sklep z
legalnymi odżywkami i sprzętem sportowym. - Jak powiedziałem, że
przyszedłem po koks, to facet chciał wzywać policję, krzyczał "*******laj,
pomyliłeś adres". Uspokoił się, jak wymieniłem ksywki penerów.
Zadzwonił z zaplecza, sprawdził. Dał koks i przepraszał, myślał, że to
tajniak węszy.
Teraz Marten czeka, aż klienci wyjdą ze sklepu. Mówi, że wiele nie
ryzykuje, bo koks to nie narkotyki, tylko lekarstwa, możesz mieć przy
sobie.
Marten opowiada o fortunach, które powstały na koksie. W takim
mieście jak Poznań jest z 60 siłowni, w każdej po 50 pakerów. To razem
3 tys. Z tego 2 tys. to klienci, jadą na koksie, więc hurtownicy dobrze
żyją, mają z tego samochody, domy, wczasy.
Najtańszy sport w mieście
Marten zaprosił mnie do domu. Ojciec elektryk cały dzień pracuje.
Dzielnica biedna, dużo "elementu". Chłopcy z kamienicy mają dziką
siłownię w piwnicy. Czasem przyjdą po tani koks albo coś przyniosą.
- Jak za rogiem chłopak się zabił "maluchem", to przynieśli tubę z jego
samochodu. Taki duży basowy głośnik, umpa, umpa, za 900 zł. Lekarz
tamtego jeszcze reanimował na ulicy, a oni już chodzili z towarem
wykręconym z "malucha". Marten powiedział, że od trupa nie weźmie: -
Co wy, sumienia nie macie?
- Co trupowi po tubie? - dziwili się. - A komórkę od pobitego to
weźmiesz, chociaż jego bardziej boli.
Ostatnio przylecieli do niego z nożem, że im "wy***kę wcisnął".
Wy***ka to podrobiony koks. Olej jadalny albo woda. Nie zejdziesz po
tym, ale szpital możesz zaliczyć. Poszło o jedną fiolkę deki (2 mililitry
na dwa zastrzyki). Była mniejsza od pozostałych, podejrzana. Musiał ją
wymienić u hurtownika. Facet się nie zdziwił. - Przy takich ilościach
wy***ka się zdarza, szczególnie w ruskich partiach. Masz nerwowych
klientów.
Hurtownik zawsze pyta: "Dla siebie bierzesz, dla kumpla czy obcego?".
Obcemu można wcisnąć wy***kę. - Nieraz klient nie zauważy, walnie
sobie w tyłek kilka mililitrów wody i targa żelazo. Biceps mu rośnie i
myśli, że to od zastrzyku.
Stare koksy biorą prosto od hurtownika albo najwyżej z drugiej ręki, a
na małolacie zarabia czterech pośredników.
Marten jest wielki, ale łatwo się wzrusza, na filmach i w ogóle. Oczy mu
się szklą, kiedy opowiada, jak mama płakała, bo zobaczyła jego
pierwszy tatuaż. Czuł się, jakby się matce popsuł.
Po chłopakach z dzielnicy widzi, że koks niejednego stawia na nogi. -
Wąchał taki klej, chlał byle co, chudy, najwyżej 60 kilo, pół człowieka.
Brał się za rozpaczliwą złodziejkę, jak gówniarz, byle przeżyć, brudny i
obdarty. A wziął koks, urósł do 90 kilo. Przyjemnie popatrzeć, ma
poważanie. Ma cel i zajęcie, siłka uczy dyscypliny. Najtańszy sport w
mieście. Oczywiście, że dalej kombinuje, ale już z godnością, jak
człowiek. Dba o rodzinę.
Wielkie serce jak u krowy
- Jak szukasz dużego koksa, to idź do Odyńca, kłuje się od lat.
Marek albo Odyn, Odyniec, bo ma groźny wygląd. Kiedy z głową w dół
wyciska nogami 370 kg żelaza, czaszka robi mu się czarna od krwi,
która pulsuje pod łysiną. Na oko pod trzydziestkę, a w dowodzie - 22
lata. Chodzi po siłowni, szeroko, młodzi schodzą mu z drogi. W kablu -
48. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, okazał się sympatycznym chłopakiem.
- Pół metra w łapie? - nie mogłem uwierzyć.
- Kiedy zaczynałem, wyglądałem jak piłeczka, cienkie nóżki, wielki
brzuch, szeroki tyłek, w kablu tylko 28. Ważyłem 65 kg.
Teraz, zimą, kiedy pakerzy osiągają szczyt masy, Odyniec dochodzi do
115 kilogramów.
Pierwszy zastrzyk zrobił mu starszy kolega, którego przed laty kłuł po
raz pierwszy inny sterydowiec. Tamtego z kolei kłuł słynny Rocky, znany
poznański siłacz. Takie międzypokoleniowe przekazywanie strzykawki. -
Ten mój kumpel jest dzisiaj wielki, pracuje w ochronie, a kumpel
kumpla jest jeszcze większy i chodzi przy jednym poznańskim
gangsterze. No, a z Rockym coś się stało, wrócił niedawno na siłkę i nikt
go nie poznał, strasznie zjechał. Taki mały, że przykro patrzeć. Tylko
mu siła została.
Odyniec hoduje świnie z rodzicami, mają gospodarstwo pod Poznaniem.
Czasem podrzuci trochę karkówki chłopakom z siłowni, ale sam
wieprzowiny nie je, za tłusta. Tylko piersi kurczaka. Sam sobie gotuje.
Pięć posiłków, podwójne śniadanie i obiad. Dużo ryżu, bo ryż szybko
przelatuje i znów masz wilczy apetyt. Tygodniowo bierze dziewięć
zastrzyków. Trzy razy po trzy. Kłuje się sam w udo. Nieraz przy
śniadaniu - w jednej ręce buła, w drugiej strzykawka.
Sterydy trzyma w pokoju, matka mu po rzeczach nie ryje. Pieniądze ma,
bo zarobi przy świniach.
Już 20 razy był na cyklu. Ale mnie odradza. Bo to chemia. Synowi też by

nie pozwolił.
- To po co bierzesz to świństwo?
- Wszyscy biorą. Jednemu szkodzi, drugiemu nie, jak papieros. Chcesz
być wielki, więc bierzesz. Potem boisz się zjechać, żeby nie mówili "był
wielki, a teraz mały", więc koksujesz coraz więcej. Może gdyby mnie
serce mocno bolało albo wątroba czy nerki. Albo w łóżku coś było nie
tak. Ale wszystko jest OK. Więc sobie myślę: inni palą, chleją, a ja piję
tylko w sylwestra, papierosy rzuciłem, jem zdrowo, bez tłuszczu...
- Ale serce może w końcu nie wytrzymać takiej masy.
- Może. Ale kiedy kroili jednego pakera na sekcji - ktoś go zabił czy
sam się autem rozwalił - to miał serce wielkie jak u krowy. Tak
słyszałem. Widać serce też rośnie od sterydów, jak każdy mięsień.
Odyniec ma maturę, chce zdawać na rolnictwo. Ma przejąć gospodarstwo
po rodzicach. Na siłowni nie lubi przednówka, bo z pierwszymi
promieniami słońca pojawiają się "sezonowcy, psia ich mać". - Kupa
łysych*****ków. Chudzi i bladzi, kłują się, czym popadnie, i po dwóch
miesiącach są dwa razy więksi. Latem już ich nie ma, prężą się na plaży
z obojętną miną, jakby mięśnie im same wyrosły.
Doktor Szymon z Dolnej Wildy
Trochę żal mi się zrobiło sterydziarzy. Uzależni się taki od siłowni, targa
żelazo jak niewolnik i jeszcze to nieprzyjemne kłucie w zadek. Wielu się
tego boi, dlatego na każdym osiedlu i w każdym fyrtlu jest
jakaś "pielęgniarka", chłopak, który kłuje innych. Na Dolnej Wildzie w
Poznaniu kłuje Szymek, ksywa Doktor.
Umówiliśmy się na colę w Aralu, bo bardziej anonimowo. Ma 20 lat,
kabel - 46 cm. Targa żelazo od sześciu lat, od trzech lat na koksie. Na
koksie też zdawał zaoczną maturę.
Za kłucie cudzych zadków nic nie bierze. Uczył go stary koks. Dzielisz
pośladek na cztery części i walisz w tę górną zewnętrzną, jak najdalej od
kręgosłupa, żeby nie było nieszczęścia. - Niektórzy biorą w udo, ale na
tyłku masz jeden duży mięsień, a w udzie kilka i możesz trafić między.
Kolega już trzeci rok kuleje. Raz wkłułem sobie omkę w triceps, ręka
spuchła jak balon.
Doktor martwi się, że ostatnio słabo rośnie, chociaż dużo je i koksuje -
mówi, że ma przyśpieszony metabolizm, za szybko spala.
Rośniesz, a skóra nie nadąża
Doktor ma poważanie, umie doradzić, powie, jak brać.
- Mam w kablu - zwierzałem się Doktorowi - 28 cm, a chciałbym... no,
może nie pół metra, ale chociaż czterdziestkę.
- Szybko?
- Jak najszybciej.
- Po jednej kuracji kabel ci skoczy najwyżej do 35.
- Ile urosnę?
- Z 15 kilo. Będziesz większy, pewniej się poczujesz. Weź metę i omkę.
Bierze się na piramidę, najpierw dwie tabletki, potem trzy, cztery i
stopniowo schodzisz do dwóch, tak w kółko, aż zjesz dwieście tabletek.
- Dwieście?
- No i strzał co trzy... nie, lepiej co cztery dni. Mogę cię kłuć.
- Kiedy zacznę rosnąć?
- Po pierwszym tygodniu.
- Ile to kosztuje?
- Mogę załatwić omkę po 50 zł, a może nawet po 40 za pięć ampułek. A
sto sztuk ruskiej metki za 40 zł.
- Czyli cały cykl - liczyłem - to będzie prawie 300 zł.
- No i siłka co drugi dzień, cały czas musisz pizgać żelazo. Seriami.
Klata, biceps, przerwa, plecy, triceps, przerwa, nogi, bark.
- Nie dam rady.
- Dasz, na koksie masz pałer. Chyba że się trafi wy***ka, ale mam
pewne źródło.
- A skutki uboczne? - pytałem.
- Rozstępy pod pachami. - Doktor podciągnął rękaw, blizny na
ramieniu, bicepsie, pod łokciem. - Na koksie szybko rośniesz i skóra
nie nadąża.
- A co potem, jak odstawię?
- Zjedziesz z pięć albo siedem kilo. Możesz wziąć jeszcze winko.
- To podobno dla zwierząt? - zrobiło mi się gorąco.
- Nie bój się, szczekać nie będziesz. Koń, krowa, świnia, co za różnica,
też jesteśmy zwierzętami. Chcesz być wielki czy nie? Winko cię trochę
podrzeźbi, spali tłuszcz, wytnie ci mięśnie brzucha. To działa na
panienki - uśmiechnął się doktor. - A po omce będziesz mieć ochotę,
tam jest testosteron.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Bo biorę. Kup sobie gazetkę dla kulturystów, siłaczy, strong manów.
Niby sterydy zakazane, ale jak umiesz dobrze czytać, to znajdziesz.
Ostatnio reklamują nową odżywkę. Że legalna i lepsza od sterydów, ale
u góry w tej reklamie jest dokładna rozpiska cyklu sterydowego, niby
przekreślona, ale można przeczytać. Bo tak ten rynek wygląda: na
wierzchu trampki, odżywki, witaminki, a pod ladą sterydy. Gazetki
czytam w markecie, bo są drogie. Kumpel ściągnie mi co trzeba z
internetu. Czasem w aptece poproszę o wykaz leków, wypytam co i jak.
To przecież leki, tyle że choremu lekarz zapisze jeden zastrzyk, a my
bierzemy cztery.
Po drugiej coli Doktor przyznał, że rozstępy to nie wszystko. Po omce
grozi mi nadciśnienie i ginekomastia. - Woda w piersiach, będą ci sutki
wisieć. A dzieci już masz? No bo czasami przytrafia się bezpłodność.
- Z czego żyjesz?
- Coś kupię, coś sprzedam. Kraść już nie kradnę. Mam zawiasy, muszę
uważać. Kiedyś skroiliśmy faceta. Zabraliśmy mu komórkę.
Jak Apollo albo Schwarzenegger
Mierzę kabel po każdej siłce. Po tygodniu mam już 30,5 cm. Fajnie,
jakiś większy jestem, taki cały naprężony. Ćwiczyłem dzisiaj z Irkiem
(kabel - 40, noga - 62). Lepiej ćwiczy się w parach, bo przy większych
ciężarach ktoś cię musi asekurować i partner pilnuje, żebyś sobie nie
odpuszczał.
Irek studiuje fizykę, ma 25 lat. Jak na steryda drobny. Miły i ładny jak
dziewczyna, na czarnej bluzie napis Everest. Liczył kiedyś, ile czego
wziął: 1500 tabletek metki, 60 strzałów teścia, trochę deki, a omki
najwyżej 10 strzałów.
Od pół roku nie koksuje. Kiedy zaczynał w drugiej klasie technikum
telekomunikacyjnego, ważył 55 kg (kabel 28, noga 50). Ćwiczył u
starego kulturysty amatora, już po pięćdziesiątce. Miał w piwnicy trochę
sztang, ławeczkę i zapraszał chłopców z osiedla, żeby "rzeźbili swoje
ciało". Stary kulturysta był przeciwny sterydom. - Wystarczy dużo ryżu,
mleko i świnka, czyli wieprzowina, a będziecie piękni jak Apollo albo
Schwarzenegger - mówił chłopakom i prężył się na wszystkie strony.
Pierwszą serię Irek wziął po dwóch miesiącach. Silna presja kolegów z
klas zawodowych. Wiedzieli, gdzie kupić. Bał się zastrzyków, więc wziął
metę (300 tabletek), kabel skoczył do 35 cm. Na początku szybko
puchniesz.
Po roku kolega z osiedla namówił go na teścia. - Szybko urośniesz.
Zrobił Irkowi pierwszy zastrzyk, w bloku, na klatce. - Zsuwasz spodnie,
podwijasz gacie, trach i po krzyku. W sumie dziesięć strzałów. Mama
zaczęła coś podejrzewać, bo mi kark spuchł jak u świni.
Potem mieszał koks, bo to podobno daje najlepsze wyniki. Nie wie, jak
koks działa. - Chyba na nerki, bo zatrzymuje wodę.
Wie tylko, że jednym idzie w masę, innym w siłę. Jemu poszło w siłę.
Wuefista zapisał go do studenckiej sekcji podnoszenia ciężarów. Szczyt
formy Irek miał na drugim roku. Zawody, intensywny trening, wziął
sześć strzałów deczki po 40 zł.
- A co to jest ta deczka?
- Deca-Durabolin, jakiś lek chyba.
Biceps urósł do 41 cm, przytył 30 kilo. Podnosił 135 kg na ławeczce i
bez kauczukowej koszulki, która usztywnia ramiona i ściska klatę, że
nie możesz oddychać.
Ty na koksie, a ja w ciąży
Irek rzucił koks przez Kaśkę. Taką gówniarę z bloku, co mu się ciągle
przyglądała. Wtedy chodziła jeszcze do podstawówki. Też czasem na
niej wzrok zawiesił, jak szli z chłopakami. Raz z nudów zagadał.
- Powiedziała, że jej się podobam, ale myślała, że jakiś pipowaty
jestem.
- Pipowaty?
- No wiesz, gejowskie klimaty, bo tylko z kumplami trzymam.
- A co z koksem?
- Najpierw nie było problemu. Zaczęła nawet mnie kłuć, nie musiałem
biegać do kolegi. Ale jak zaczęliśmy chodzić na serio,
powiedziała: "Albo ja, albo koks. Jak nie, to *******lanko i nie chcę cię
znać".
Znowu dźgał się u kumpla. Zawsze w inne miejsce, żeby śladów nie
widziała. Ale Kaśka nie jest głupia. Kiedyś ryknęła mu przez
telefon: "Jesteś na koksie, a ja w ciąży. Co będzie z dzieckiem?".
- Cały dzień chodziłem struty. W nocy koszmary, że kalekę urodziła.
Tak mówią: "Jak zrobisz dziecko na cyklu, to będzie chore". Ale ona
chciała tylko postraszyć, udawała. I się przestraszyłem. Bo przecież
człowiek nieraz nie uważa, po teściu masz ciągle ochotę.
Kaśka ma 17 lat. Irek rzucił koks, gdy powiedziała, że naprawdę chce
mieć dziecko. Poszli do lekarza. - Wystarczy trzy miesiące nie brać -
mówił - i organizm sam się oczyści.
Dla pewności Irek już pół roku nie bierze. - Teraz dziecko, dwa, trzy -
stękał Irek, męcząc tricepsa - magisterka, cztery, pięć. Teść zbiera na
mieszkanie, sześć, obiecał pracę, siedem. Ślub kiedyś, potem, osiem,
dziewięć. Teść ma stacje benzynowe i myjnię dla tirów. Dziesięć,
jedenaście. Na początku będzie u teścia kierownikiem, dwanaście, uff,
teraz ty.
Do koksu nie wróci, na masie mu nie zależy, a siłę ciągle ma.
- A co z kumplami z osiedla?
- Ten, co mnie kłuł, to dzisiaj zwykły ćpun osiedlowy, zjechał, aż przykro
patrzeć. Kilku miało odsiadki. Gangsterka im się marzyła. Dla
dzieciaków z osiedla koks to inwestycja. Skołujesz kasę, kupisz sterydy,
urośniesz, to cię zauważą i się wyrwiesz. Wezmą cię do ekipy. Dlatego
idzie ulicą i napierdala ludzi, żeby na dzielnicy o nim mówili, że jest
duży. Żeby go ci więksi zobaczyli, że jest dobry. Chłopak z osiedla,
który zaczynał ze mną u starego kulturysty, brał wszystko, mieszał i
pakował. Rósł i rósł. Dostał się do ekipy. Stał na bramce w dyskotece,
potem z dziewczynami przy trasie. Jak trochę odłożył, założył cichy
burdelik w bloku. Ale zanim go dopuścili do dużej roboty, to go
wystawili. Dali zlecenie i donieśli na policję. Odsiedział pół roku. Chcieli
go sprawdzić, sprzeda ich czy nie. Nie sprzedał i teraz ma robotę, BMW i
gruby łańcuch ze złota na szyi. Drugi kolega też jest w jakiejś ekipie.
Zaprosili mnie na dyskotekę. Chcieli się pokazać. Wszystkich ustawiali.
Papierosy gasili sobie na czole, głową tłukli w ścianę. Że ich nic nie
rusza, że tacy z nich strong mani.
Zobaczyć siłacza od środka
Na siłce poznasz różnych ludzi: od penerów, blokersów po studentów i
profesorów.
Jarek, ksywa Student (kabel 42), studiuje pedagogikę, też bierze koks,
mówi, że siłka jest jak nałóg, choroba. - Jesteś z dziewczyną w kinie,
ale myślisz tylko o tym, że powinieneś pizgać żelazo, że już trzy dni nie
byłeś. Jedziesz do Zakopanego albo nad morze i od razu patrzysz,
gdzie siłownia. Dziewczyna chce się umówić, a ty, że o szesnastej nie,
bo wtedy jesz ryż z mlekiem.
Przedtem Student grał w piłkę, biegał, teraz boi się, że spadnie mu
masa.
Pytam Martena, jak to jest być dużym. - Budzisz szacunek na ulicy.
Czujesz się pewnie, kiedy każdy mięsień się pręży. Człowiek miło się
kołysze. Dziewczyny lecą. Ale z drugiej strony lecą tylko te proste albo
znudzone mężatki, a te na serio to ciebie od razu skreślają. Nawet nie
dadzą szansy, żeby pokazać, że jesteś fajny, inteligentny, wrażliwy,
żaden pener.
Dlatego Marten lubi gadać z dziewczynami na czacie. - Wtedy nie widzą,
że jestem zwalisty, mogą mnie poznać, no wiesz, od środka. Z pracą
jest tak samo. Gangsterka, proszę bardzo, ale normalnej pracy dla
dużego nie ma. Już na wejściu skreślają, że paker, osiłek. Zakładałem
okulary, żeby inteligentniej wyglądać, i nic, wolą chudego. No i
bramkarze zaczepiają. Takiego chudego jak ty bramkarz na dyskotece
nie ruszy, a dużego musi chociaż łokciem szturchnąć.
Ostatnio zaryzykował, znajomej z czatu zdradził, że jest pakerem.
Przysłała mu "Konkurs piękności męskiej" Wisławy Szymborskiej.
Zaznaczyła ostatnią strofę:
"Rozkroku mistrz i przykucania.
Brzuch ma w dwudziestu pięciu minach.
Biją mu brawo, on się kłania
na odpowiednich witaminach".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
spoxxx
Gość






PostWysłany: Wto 16:06, 29 Kwi 2008    Temat postu:

to kuba chyba ma szczene idealną Wesoly jego ksyfka na osiedlu to "SZCZENA" Wesoly
Powrót do góry
NorniK
Bywalec Młodszy



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 9:54, 02 Maj 2008    Temat postu:

opowiadanko fajne. Po przeczytaniu aż ma się ochotę coś przykoksować. A Wy chłopaki ile macie w kablach ?? Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
spoxxx
Gość






PostWysłany: Pią 22:36, 02 Maj 2008    Temat postu:

38 Wesoly
Powrót do góry
SUPLES
Administrator



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 1290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec / Wawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:51, 02 Maj 2008    Temat postu:

42

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NorniK
Bywalec Młodszy



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 10:06, 03 Maj 2008    Temat postu:

u mnie 35 Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 12:30, 03 Maj 2008    Temat postu:

45
Powrót do góry
SUPLES
Administrator



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 1290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec / Wawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:23, 30 Lip 2008    Temat postu:

co tam słychać BYKU??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandstorm
Bywalec Młodszy



Dołączył: 13 Lip 2008
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 6:17, 31 Lip 2008    Temat postu:

44,5

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JAGUAR
ZAWODNIK



Dołączył: 16 Mar 2007
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ostrowiec
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:17, 31 Lip 2008    Temat postu:

41

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SUPLES
Administrator



Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 1290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec / Wawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:02, 31 Lip 2008    Temat postu:

u mnie stale 42 , staram się nadrobić inne partie , a tylko poprawiam trwartość bica i trica, klata 120 cm

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koxxxy
Leon Zawodowiec :)



Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 398
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Czw 8:49, 22 Paź 2015    Temat postu:

Ciekawy temat, takie mięśnie można trenować tylko poprzez żucie i myślę, że kazy człowiek ma rozbudowe te mięśnie, tylko są zakryte przez policzki Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kulturystyka, Fitness, Odżywianie Strona Główna -> TRENING Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin